wtorek, 6 września 2011
Czekając na...
... no właśnie, na co ja czekam? Na decyzję kredytową, która odmieni moje życie, sprawi, że będzie lepsze, szczęśliwsze, że będę miała nowy cel, kierunek, motywację... Tak! To jest to, nie myślę o tym, ale mam to w głowie gdzieś głęboko i czekam... Nic nie mówię głośno, żeby nie zapeszać, ale nadzieję mam ogromną. Już je mebluję, już wybieram podłogi, kuchnię, łazienkę. Już widzę w nim całą naszą rodzinę... ahhh marzenia. Czuję się jakby od tego zależało nasze dalsze życie. Wydaje mi się to nienormalne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz